Wielce ważne postanowienie mam, by w Wigilię i Święta Bożego Narodzenia nie używać Internetu do celów innych oraz nie zatruwać płuc epapierosem. Ilekroć zaciągam się epapierosem czuje się jak gimnazjalistka ze szkoły specjalnej. Żabki pootwierane, więc chęć ogromna by upodlić swą wolę jeszcze bardziej i zakupić pyszną fioletową jednorazówkę. Zaciągnąć się i oglądać samotnego Kononowicza. Ale wytrwam, mam silną wolę. Nie jestem Oskarkiem ani Julką. Kim jednakże jestem, by oceniać Julkę i Oskarka. Niczym nie różnie się od dziennikarzy Gazety Wyborczej, którym wydaje się że pozjadali wszystkie rozumy.
Wigilia. Wstałem przed 9:00. Za oknem jeszcze biało, jedna z niewielu białych Wigilii w ostatnim czasie. Ale tylko już na chwilę, około 12:00 odwilż rozpoczyna dzieło spustoszenia. Odwilż kojarzy mi się z rozkładem, tym fizycznym, gniciem. Odwilż to coś straszliwie brutalnego.
Wsiadłem na rower, rundka po rozkładających się Szczygłowicach. Na hałdach majestatycznie,
Zasiadam do keyboardu. Wstępnie Dziś moją duszę, harmonizacja z Chorału Śląskiego. Potem harmonizacja własna tej samej pieśni. Skoro już w tym temacie, to zagrałem „Przybądźcie z nieba". Skaleczyłem, nie zagrałem. Potem własna, „Anioł Pasterzom mówił", „ Być Bliżej Ciebie chcę" własna, „Wśród Nocnej Ciszy" prof. Rączkowskiego", „Archanioł Boży" ks. Lawandowskiego, Zwycięzca śmierci Rączkowskiego. Wystarczy kilka tygodni bez grania, by palce stały się niczym zęby w grabiach do siana.
Komentarze
Prześlij komentarz