Z zaciekawieniem przeczytałem książkę "Byłem w seminarium" autorstwa Roberta Samborskiego. Ów ciekawość wynika z faktu, że wydawcą publikacji jest Krytyka Polityczna. Mnie pisiora śmieszą farmazony spod pędzla Gazety Wyborczej czy parówkowe wypociny z portalu Tomasza Lisa. Krytykę Polityczną doceniam, bo to bardzo groźny intelektualny przeciwnik. Oczywiście od początku wiedziałem, że nie będzie to laudacja ku czci instytucji seminarium duchownego. Wiele spraw było mi znanych, między innymi fakt, że do seminarium trafia mało pobożnych chłopców, że często są to osoby zagubione. Natomiast nie podoba mi się to, że autor dopiero na końcu publikacji wspomina o swojej orientacji. Przecież nikt w kościele nie ukrywa, że skłonności wiadomego rodzaju dyskredytują kandydata. Szkoda też, że autor dopiero w drugiej książce mówi o tym, że przez długi czas jeździł do lasu by go zjadły wilki. Dla mnie to ewidentna przesłanka ku temu, że coś jest nie tak z łokciem tego Pana. Ale książka ciek...