„Co mnie drażni w prawie każdym prowincjonalnym kościele, a w szczególności tutaj, to rzeźby. Są okropne po prostu. Istna ciesiołka barbarzyńska, wyzłocona i polichromowana przez eunuchów sztuki". Przeczytałem reportaż Władysława Reymonta o pielgrzymce na Jasną Górę. Autetyzmu tej pracy dodaje fakt, że Reymont brał w tej włóczędze udział jako zwykły człowiek. Szedł pieszo z Warszawy do Częstochowy jako zwykły pielgrzym, mył się w sadzawkach, targował się z chłopstwem o chleb i mleko. W opowieści występuje szereg ciekawych postaci, jak np. Serafinek rozmodlony młody chłopak który zawodzi godzinki gdy Reymont chce spać. Najciekawsze są chyba jednak Władysławowe opinie na temat ludowych rzeźb w kościołach.