Zmarły przed kilkoma
tygodniami Karlheinz Deschner, poświęcił całe życie na badanie niegodziwości i
zakłamania kościoła katolickiego. To jego książki, prawdopodobnie pozbawiły
mnie wiary na całe już życie. Prawdą jest, że wówczas padły na żyzny już grunt,
od dawna nawożony niepewnością. To jednak Deschner, w oszałamiający sposób
wyjałowił mój biedny umysł z
mitów.
Owoc
kilkudziesięcioletnich prac Dechnera to broń o sile bomby atomowej. Broń
przeciwko katolickiej doktrynie. Z wielką chęcią przeczytałbym krytyczną odpowiedź
na jego dzieła. Po co? Po to, by zostawić sobie choć cień przyjemnej ułudy, że
nie wszystko kończy się na dziurze w ziemi...
Dziś mamy Boże Ciało.
Gdyby każdy Polak przeczytał choć jedną część „Kryminalnej historii
chrześcijaństwa”, księża maszerowali by jedynie w towarzystwie
analfabetów.
Komentarze
Prześlij komentarz